środa, 4 grudnia 2013

9. AleBrowar Golden Monk



Piwo, które wzbudziło wiele kontrowersji. Nie samym w sobie jestestwem, czy też gatunkiem. Poszło o etykietę. W końcu zmienili i piwo poszło. Szczerze, nie rozumiem o co tyle krzyku. No ale chłopaki w sumie powinni się cieszyć, bo narobiło się trochę szumu wokół piwa. Darmowa reklama nie zaszkodzi. Piwo miało być jubileuszowe, dziesiąte. Stąd dziesiątka, stylizowana na krzyż świętego Jerzego (albo na odwrót), na etykiecie. Przez opóźnienia wyszło chyba 14, ale kto by się w tym kraju przejmował takimi drobnostkami. Nazwa gatunku - saison - sugeruje, że mamy do czynienia z belgijskim piwem. Potęguje to jeszcze mnich na etykiecie. Czyli na pewno coś ciekawego, ale przyznam, że nie wgłębiałem się w specyfikę gatunku. To się pije, nie czyta.

Prezencja przyjemna. Mętne, lecz w ładnym, miodowym kolorze, z jasną, drobną pianą. Niestety, piana ta jednak dość szybko ucieka.

Aromat jest bardzo świeży. Głównie wyczuwa się słodkawe i wytrawne nuty, które przywodzą na myśl trunek, który już niedługo wszyscy będą pić z gwinta na garażowisku. Mowa oczywiście o szampanie. Chociaż z szampanów to znam tylko sawietskoje igristoje, więc może to wcale nie jest zapach szampana. Wkradają się też nuty odrzucające charakterystyczne dla szampana zasychającego na szyjce butelki. Ale nie są one specjalnie natrętne.

W smaku bardzo wytrawne. Pozostawia po sobie ten cierpki osad na zębach i podniebieniu. Jest lekka i długa chmielowa goryczka. Czuć bardzo rozważne zakwaszenie. Nie wykrzywia, ale też nie trzeba się go doszukiwać. Piwo jest pełne i treściwe, ale nie zapycha, a co najważniejsze nie zakleja. Wysycenie jest bardzo przyjemne. Trochę podbija odczucie alkoholu, nawet do trochę zbyt prymitywnego, lecz po połowie butelki przestaje być to zauważalne. (Albo gaz szybko ucieka, albo się upiłem. Siedem procent w końcu.)

Ogólnie rzecz biorąc, to piwo jest bardzo dobre. Pewnie odbiega od stylu, ale tylko głupiec wymagałby od browaru rzemieślniczego pełnej zgodności z gatunkiem. Polecam każdemu. O ile jeszcze go nie kupiliście, to lećcie do sklepu i bierzcie ile się da. Oczywiście wiadomo do jakiego. Piwo na pewno na długo zapadnie mi w pamięć. I jeszcze długo będzie mi się kojarzyć z Komesem. Zwłaszcza poziomem wytrawności się te piwa łączą ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz