poniedziałek, 23 grudnia 2013

22. Nie czuć tej wuchty, czyli SzałPiw Kejter


Dziś trunek z poznańskiego browaru SzałPiw - american amber ale ochrzczone Kejter. Nie znam gwary poznańskiej, ale szybko można zrozumieć, że kejter znaczy tyle co kundel, pies przybłęda. Jaki ma związek z piwem, to ja nie wiem, ale wiem, jaki ma wuchta chmielu.

Piwo ma prezencję zwaną przeze mnie woda z kałuży. Mętne, szaro-brązowe, niezbyt interesujące. Piana gęsta, kremowa. Dla przeciętnego Kowalskiego wygląda odpychający.

Aromaty z butelki są bardzo przyjemne. Słodkie, cytrusowe, chmielowe. Po nalaniu robi się nieciekawie. Rury wodociągowe, spirytus i gruszki w occie. Ale to zwalam na bliskość terminu przydatności, chociaż ma wciąż około tygodnia.

W smaku piwo jest kwaskowate i gryzące. Goryczkowe na poziomie ledwie zadowalającym. Wyczuwalny jest nieco wspomniany wcześniej spirytus. Pojawiają się nuty ciemnosłodowe, takie jak paloność. Po dłuższym zastanowieniu wyczuwa się trochę gruszek. Niestety, owej wuchty chmielu, tak hucznie zapowiadanej, nie czuć prawie w ogóle. Co prawda goryczka jest wyczuwalna, ale jest to nachmielenie dość lekkie. Na pewno nie wysokie.

Piwo nie jest złe, aczkolwiek ciężko mi wystawiać ocenę ze świadomością, że to piwo może być nieco nadpsute. Gdyby nie smaki i aromaty spirytusowe w tym piwie, to było by bardzo dobre. Jeszcze gdyby goryczka była wysoka, to autorzy spełnili by całkowicie swoją powinność. A tak, spełnili ją tylko częściowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz